środa, 22 maja 2013

Ślubna pięgnacja cery

I już po ślubie....
Rok przygotowań i już tak szybko mineło. Piękny był dzień, pogoda dopisała, jako starsza, chyba się sprawdziłam :)
Panna Młoda przępiękna, wesele bez żadnych wpadek.
Natomiast dziś, chciałam wam opisać naszą pielęgnację przed ślubem. Miałyśmy zarezerwowaną wizażystkę, która nas umalowała w domu. Spisała się ona na medal. Makijaż trzymał się całą noc, jedyną poprawką było, przypudorwanie nosa, policzków.Może przyszłym Pannom Młodym te wskazówki się przydadzą.
Po pierwsze miesiąc przed ślubem, nasza wizażystka,poleciła nam, abyśmy piły codziennie 2 litry wody.


Starałam się pić jak najwięcej wody. Woda jak wiadomo, nawilża cere od wewnątrz. Na codzień staram się wykluczyć kolorowe, gazowane napoje na rzecz wody, ale raz jest lepiej raz jest gorzej.

Następnie brać witaminy w tabletkach a +e, przyznam się, że z tego zrezygnowałam, z czystego lenistwa.
Dwa razy na tydzień wykonać peeling enzymatyczny. Gruboziasnisty nie jest polecany, ze względu, że za bardzo trze twarz. Wizażystka poleciłam nam peeling enzymatyczny z Ziaji Ulga, jest bardzo dobry i tani. Nie wiedziałam, że jest polecany przez Instyle i przez inne magazyny. Moim zdaniem  dobrze przygotował cere do następnego kroku.

Raz na tydzień nałożyć na twarz maseczkę nawilżającą. Ja nakładałam moją ulubioną soraye głęboko nawilżającą. Polecam z czystym sumieniem, nigdy tak twarzy nie miałam nawilżonej jak po niej. Cera jest mięciutka jak buzia dziecka.


W dniu ślubu, wykonać maseczkę liftingującą. Kupiłam, pierwsza lepszą w rossmanie, bo sama osobiście takich nie używam. Rozumiem, że miała, ona na celu napiąć twarz do makijażu.

No to, na tyle, na temat pielęgnacji cery przed ślubem. Mam nadzieje, że informację sie przydadzą, albo taka pielęgnacja wejdzie wam w nawyk i będziecie codziennie dbały o swoją buzie.

poniedziałek, 6 maja 2013

happiness

Dawno już nic nie pisałam, ale moim usprawiedliwieniem jest zupełny brak czasu.
Za 2 tygodnie ślub, na którym jestem starszą, bardzo zaangażowałam się w przygotowania, bo ślub bierze moja najbliższa rodzina:) Każdy wolny czas poświęcam na czytaniu wszelakich informacji na temat przygotowań, wyszukuje rzeczy które jeszcze trzeba zalatwić... Traktuje ten ślub, jako własny.
Natomiast 2 tygodnie temu zorganizowałam wieczór panieński. Podobno udany:)


Między czasie próbuje pisać pracę magisterską, niestety idzie mi to jak krew z nosa.
W tym tygodniu chce skończyć jeden rozdział ( mam już napisany 1 z 3 rozdziałów). Muszę się sprężyć!!! Czas depta mi piety... 

Weekend majowy spędziłam w górach z ukochaną osobą i z przyjaciółmi.
Pochodziliśmy po górach,pogoda nie była nam straszna....

Brzuszki napełniliśmy...


Otaczaliśmy się piękną przyrodą...


Wracając nie omineliśmy korków...



a najważniejszą i najbardziej wzruszającą chwilą podczas całego wyjazdu było to, że już nie jestem dziewczyną mojego chłopaka, tylko NARZECZONĄ :) moje szczeście nie zna granic, czuje się jakbym mój związek rozpoczął nowy etap z czystą kartką, którą od teraz będziemy zapełniać....


Przesyłam moje szczęście dla was.... :*
pozdrawiam
paste-lina